To wymaga dłuższej i stosownej relacji niemniej tu może skrótowo.
W każdym razie, w 4 moto z Adrianem, Grzegorzem i Jackiem – więc towarzystwo przednie – udało się wyrwać w trasę.
Tam jak i powrót – było mało czasu więc tempo raczej pospieszne.
Namiot i co tam niezbędne i kierunek Chorwacja 🙂
Bajkowe rozpoczęcie sezonu jeśli chodzi o coś dalej. Jakieś 2,5 czy 3 tys (nikt nie wnikał bo byliśmy zajęci jazdą) – na rozruch w sam raz – polecam!
4 dni – mega jazda i mega relaks, bo ciepełko 🙂
Przelotowo do Rijeki, choć Wiedeń troszkę nas przytrzymał w korkach, których nie było sposób przeskoczyć .
Potem, zgodnie z wytycznymi Jacka, Krk, Cres i Losinj… Powrót górami, do Lublijany.
Tu nam się trochę rozjechało i miałem przyjemność pokonać ten odcinek z Grzegorzem. Pod Lubljianą znów wszyscy razem i na szybko do domku…
Jak to zwykle miewam w większości powrotów, od Lublijany deszcz… pod Brnem może trochę odpuściło ale za to już chłodek (6 st C) zaczął mocno doskwierać.
Trochę foto impresji… (proszę poczekać, galeria się zaraz załaduje albo już ją widać 😉