Było kilka dni luźniejszych… to gdzie?
No oczywiście, że Holandia i Ams!
Dużo by opowiadać – to rozwinę w najbliższym czasie… i kolejna galeria wspomnień, również w przygotowaniu.
To,też w kwestii powrotu, była fantastyczna i za razem bardzo trudna wyprawa.
Luxemburg – przepiękne dróżki! Tam troszeczkę za długo zamarudziłem szwendając się po nich – asfalt pierwsza klasa! Więc proszę mi się nie dziwić.
Ulewy nad Europą mnie mocno opóźniły w powrocie… wyszło na to, że 36 h w siodle bo do roboty trzeba było zdążyć na poniedziałek rano – udało się dotrzeć o świcie! – uff!