Dziś zaskoczenie!
Trochę się wyspałem i jak mi się jedno oko otworzyło, to się zdziwiłem.
Pogoda! 🙂
No dobra, nie sprawdzałem, nastrojony ostatnimi dniami nawet nie przeszło mi na myśl… a jednak.
Pogoda za oknem, co prawda pora nie wczesna, bo koło 14 ale jednak się ruszyłem z myślą, że może jakaś Równica?
Jak już wyjechałem, to napędzony słońcem i ciepełkiem, został szybko obrany nowy kierunek – Korbielów, potem Słowacja, a potem… się zobaczy.
Zaintrygowały mnie malutkie dróżki, widziane via google maps (przy dużym powiększeniu 😉 ) na Słowackiej stronie okolic Babiej Góry. To nie tylko w Rumunii czy Chorwacji google wodzi drogami, które prowadzą nigdzie i gdzie można spotkać koniec świata 😉
Jaka widać – no może to brak umiejętności, albo moje szosowe opony, albo jakiś taki motocykl, nie do takiego stylu podróżowania… brnąłem ale jednak szlabany przywołały mnie do porządku i wróciłem na słowackie asfalty.
Parę km nowo odkrytych różek, wjazd do PL (tedy też jeszcze nie miałem okazji) i kierunek Jabłonka, Zawoja i potem wiadomo, kierunek Kato, więc standard żeby nie autostrady. O 19 już w Kato.
To były dobrze spędzone godziny 🙂
Sądzicie, że to się będzie dało umyć?
Tu jakieś marne podsumowanie, trackera nie załączyłem na czas (bo dopiero w Żywcu) więc trzeba by dorzucić jakieś 150 km i pewnie z godzinkę lub dwie 😉
Ho, ho, ho! Przechyły i przechyły!… 🙂 trochę więcej foto impresji… (proszę poczekać, galeria się zaraz załaduje 😉 )