Wieczorkiem na kultowe kiełbaski z nyski do Krakowa, z ekipą.
Kiełbaski i ziemniak były wyśmienite – jak zwykle.
Coś nie chciało się wracać do domu i oczywiście poniosło – z Adrianem – obraliśmy kierunek Ostrawa.
Gdzieś koło północy dotarliśmy na imprezową uliczkę (Stodolni).
Ma fajną cechę – w zasadzie nie zasypia – to prawie jak Rzym 😉 Oczywiście, nas też tam świt zastał 😉
Po paru godzinach snu, trochę na około powrót. Bocznymi czeskimi dróżkami miedzy innymi odwiedziliśmy ogrody w Kromeriz.
Wieczorkiem już byliśmy w domu.
Bardzo nieoczekiwanie, przyjemnie przedłużony wypad. 🙂